Krótko
Miłość instalatora to seria prac powstała około 2017r autor Wojciech Roskosz „Miłość instalatora” to seria prac dyplomowych powstałych z doświadczeń, obserwacji oraz odpadów zebranych podczas pracy jako instalator sieci teleinformatycznych. To efekt poszukiwań własnej ścieżki twórczej, a także tematu i formy pracy dyplomowej.
Długo
Stoję na tej drabinie, podnośniku nożycowym, tym dachu. Błyszczy Słońce, chlupie mróz, blacha.
Księżyc za dymami, pot po dupie leje się deszcz ocieram z czoła. Docinam, zarabiam, montuję, kabelki, kamery, anteny.
Tam nie ekranuje tu polaryzuje.
Jaki mak? Wpisz ajpi! Adressssssy 192.168…
Kurwa ! Co ja tutaj robię?
Patrzę na te maszyny drżące kominy dymiące, ludzie jak mrówki, tu puknie tam stuknie.
!Hurkot.
Gniazdami na przerwę, czwórkami do nieba.
„ KURWA MAĆ, CO JA TU ROBIĘ?”
„ JA PIEDROLĘ , JA ZAWSZE CHCIAŁEM BYĆ NIE MIEĆ”
W obsługiwanych przeze mnie fabrykach, wśród wysoko zaawansowanych sprzętów, komputerów, ludzie produkują kolejne hi-teki, które później kupią w „nie dla idiotów”. Nigdy nie przypuszczałem, że tak będę pracował. Że będę przyczyniał się do rozwoju światowych korporacji i kapitalistycznych fabryk.
Szybki rozwój globalnej cywilizacji sprawia, że niektórzy z nas nie żyją do końca tak, jak by chcieli .
Nie nadążają za światem. Krążą tacy zagubieni.
Sam pamiętam okresy, w których elektryczność bywała w domu jako gość i tak też była traktowana, jak wędrowiec niosący wieści ze świata.
Telefon kiedyś miał tylko sołtys i ważniejsi działacze partyjni. Pamiętam jak na Cichej pojawił się pierwszy telewizor kolorowy, cała ulica chodziła oglądać „szczęki”, na „czterech pancernych” już wracali, bo przecież nie było różnicy.
Przeca ostatnie lata to jakaś wirówka, kiedyś nie mogłem zrozumieć babci – jak można nie ogarniać obsługi komputera? Obecnie sam się gubię w tych wszystkich ułatwiających nam życie sprzętach.
Jak nasza firma na chwilę wstrzyma dystrybucję internetu to telefon i drzwi w naszym biurze szaleją.
Brak netu, armagedon. Wszystko stoi.
Tylko ja biegam,
i moje myśli.
W monotonii powtórzeniowych czynności, wypatruję ciekawych kształtów form kompozycji.
Wspólnym mianownikiem powyższych akapitów, mimo że go nie widać, jest kabel. Właśnie te skrętki, druty to symbole rozwoju, bez tego nie ma przesyłu danych, elektryczności. Kable jak owady, są w niezliczonych odmianach i gatunkach, niektóre widzimy na co dzień, potrafimy je rozpoznać, inne niewidzialne oplataj przestrzeń siatką połączeń. Wiele ciekawych okazów wije się chowając w szachtach. Podobnie jak mrówki, znaczą drogę, tworzą trasy kablowe. Żeby je zobaczyć trzeba podnieść kamień, zbutwiały korzeń, otworzyć serwerownię wejść na dach.
Zaprezentowane prace są tego wynikiem.
Reakcją, próbą oswojenia na nie do końca rozumiany i akceptowany otaczający mnie świat.
Czy chcę czy nie, jestem jego częścią. Zdając sobie sprawę, że nie jestem w stanie w znaczący sposób nań, jako całość, wpłynąć. Staram się z nim nie walczyć tylko sprawić, by był bardziej znośny, dostrzegać interesujące kompozycje. Zaprzyjaźniam, oswajam wroga. Odnajduję piękno w mikrokosmosach opakowań, odpadów, śmieci.
„Miłość instalatora”
To asamblaże wykonane z resztek materiałów, wykorzystywanych przeze mnie w pracy zawodowej. Komponuję również z przedmiotów, które w momencie wyprodukowania już są śmieciem. Niektóre z nich są stworzone tylko po to, żeby zabezpieczyć inne przedmioty. To także różne formy ochrony instalowanych systemów. „Maluję” także z powtarzalnych przedmiotów proweniencji socjalno- bytowej towarzyszącej mojej pracy. Powtarzalność form, multiplikacja i deformacje powodują powstanie kompozycji zatracających pierwotne przeznaczenie użytych komponentów.
Szukając sposobu na umilenie sobie przeciągania kabli – głównie skrętki LAN – dostrzegałem formy, kształty i przejawy piękna w codziennym środowisku pracy.
Dyplom ten został wyróżniony jako jeden z najlepszych na mojej uczelni. Prace z tej serii zdobyły nagrody, były prezentowane na wystawach zbiorowych i indywidualnych, a także sprzedały się na aukcjach charytatywnych i trafiły do kolekcji prywatnych.